niedziela, 22 października 2017

Komoda - malowanie farbami kredowymi


WITAJCIE KOCHANI!!!

Natłok obowiązków, małe  zmiany życiowe, najnormalniejsze w świecie lenistwo i oczywiście rower  spowodowały moje zniknięcie na ponad cztery miesiące.
Wiele się wydarzyło....

Myślałam, że jesień przyniesie trochę spokoju i więcej czasu... oj jaka naiwna byłam...

Dziękuję, że przez ten czas byliście ze mną.

Dzisiaj pomalutku odkurzam bloga i "wjeżdżam" z komodą.

Szukałam jej przez wiele lat - dużej, wystawnej, zdobionej na bogato - bo właściwie to jedyny mebel, oprócz kanap w dużym salonie.
 Los się do mnie uśmiechnął - znalazłam rewelacyjne miejsce 
Wielka hala pełna cudownych starych mebli, przedmiotów wyposażenia wnętrz. 
Właściciele: dwaj panowie znający się na renowacji i odnawianiu mebli, traktują klienta jak partnera - nic nie wciskają, znają technicznie każdy mebelek, doradzą jak trzeba.
Otóż - właśnie tam - w kącie przywalona rożnymi przedmiotami stała sobie - piękna, ogromna (2,5 m dł.), trochę uszkodzona, bez kluczy do zamków i brudna...


Wiedziałam, po prostu wiedziałam że musi być moja. Dla pewności wróciłam do domu i wymierzyłam miejsce i następnego dnia - z przyczepą mknęłam 60 km po mebelek.

W domu szok - skąd takiego brzydkiego klamota wytrzasnęłam...
ale mnie nic nie mogło powstrzymać!

Przy pomocy męża i szwagra (tylko on mi kibicował) zabraliśmy się do pracy.
Pierwszy etap: otwarcie zamków i odcięcie nóg.


Drugi etap:  wyszlifowanie mebla, naprawa i malowanie blatu, malowanie wnętrza komody białą emalią do drewna i metalu Altax.


Etap trzeci: malowanie zewnętrznych powierzchni i drzwiczek.
Tu wybrałam podkład, farbę kredową w kolorze bawełny i jasny wosk Vittorino - strzał w dziesiątkę!


Pracy było co nie miara. Wszystkie elementy dekoracyjne malowałam malutkim pędzelkiem aby dotrzeć do każdego miejsca. 
Nałożyłam podkład, 3 warstwy farby, delikatnie wyszlifowałam stalową wełną - zrobiłam delikatne przecierki, zawoskowałam i wypolerowałam.



Wszystkie okucia zostały wyczyszczone, wypolerowane i polakierowane.


I oto ona... blat i nóżki pomalowane lakierobejcą Altax w kolorze palisander.


Ma śliczny kremowo-beżowy kolor - niestety na zdjęciach wychodzi bardziej biała, niż jest w rzeczywistości.


Oczywiście teraz czeka mnie generalny remont pokoju - na ścianie pojawi się beżowa cegła, zniknie budyniowy kolor na pozostałych ścianach,  głośniki dostaną podwyższenia, będą nowe dodatki.

Tak jest teraz:

A tak było:


Pewnie gdybym wiedziała, jaki ogrom pracy mnie czeka - nie zdecydowałabym się na samodzielne odnowienie.

PS. Moja komoda - szafka pod telewizor najprawdopodobniej jest kościelnym meblem. Wg fachowego nazewnictwa to KREDENCJA - mebel stojący w Zakrystii- tu trzyma się szaty liturgiczne i świece, a przed Mszą  św. wykłada się na wierzch te, które ksiądz zakłada do nabożeństwa.

A Wam jak się podoba mój nowy - stary mebelek??

pozdrawiam 
Kasia