Witajcie Kochani!!
Oj, bardzo długo mnie nie było...
Spędziłam najaktywniejsze wakacje w życiu (nie licząc etapu budowy domów).
I przyszedł wrzesień... potem połowa września i... ten straszny dzień...
Ale po kolei:
przez 19 lat miałam w domu fajnego osobnika, który nie dawno zdał jeden z najważniejszych egzaminów w życiu.
Na wymarzone studia dostał się bez problemu, stancję również szybko udało się znaleźć,
wiec wrzesień upłynął na przygotowaniach "dziecka" do wyjazdu z prowincji w wielki świat.
Organizowanie kolejnego "domu" sprawiło, że nie było wiele czasu na myślenie...
I nadszedł ten STRASZNY DZIEŃ, kiedy to zapakowanym po brzegi samochodem wywieźliśmy syna do wielkiego miasta.
Zakończył się pewien okres jego i naszego życia.
Okropne uczucie...
Czuje się bardzo stara. Dokładnie pamiętam swoją "wyprawę" w wielki świat..., to przecież było tak niedawno!!!
A teraz, no cóż....w domu została licealistka, zagubiony kot i pies.
Każdą wolną chwilę spędzam na rowerze, żeby nie myśleć, żeby przewietrzyć głowę i cieszyć się...
pozdrawiam serdecznie
Kasia