Witajcie Kochani!!!
Dziękuję, że nadal do mnie zaglądacie.
Ostatnio miałam bardzo pracowity okres. Kto przetrwał wielką kontrolę w pracy ten wie, o czym piszę... ale już po wszystkim - wracam do Was.
Postanowiłam pokazać Wam swoją kuchnio-jadalnię, która NIE JEST BIAŁA!
Nie jest biała i w ogóle niewystylizowana do zdjęć.
Dzisiejszy post jest trochę przekorny, ponieważ od co najmniej dwóch lat - gdy podczytuję rożne wnętrzarskie blogi, nie trafiłam na kuchnię nie białą.
A przecież wiele z nas ma takie zwyczajne wnętrze - nie białe, bez ciętych kwiatów w wazonach, bez kubeczków w kwiatki, bez pastelowych kolorów. Większość sprzętów (i kuchennych rupieci) mamy pochowane, bo komu chce się to na okrągło sprzątać.
Kuchnie, które lubimy, dobrze się w nich czujemy i wcale nie potrzebne nam białe, modne wnętrze.
ALE, ABY NIE BYŁO NIEŚCISŁOŚCI -
UWIELBIAM OGLĄDAĆ WASZE BIAŁE KUCHNIE I ZAWSZE SIĘ NIMI ZACHWYCAM. ZAWSZE ZNAJDĘ CIEKAWY SZCZEGÓŁ DLA SIEBIE.
Oczywiście miałam pomysł na "wybielenie" mojej kuchni, ale ocknęłam się i stwierdziłam, że szkoda mi drewnianych - bukowych szafek i dębowego stołu...
A Wy - jak mieszkacie?
Pokażcie swoje nie białe wnętrza - przecież jesteśmy w "większości"
Pozdrawiam serdecznie i czekam "na gromy z jasnego nieba"
Kasia